5/13/2014

Słońce na drewnianych podłogach.

Zdjęcie jest tak bardzo moje, co chyba widać po jakości mikrofali.

Wykorzystując swoją chorobę, siedzę w swoim pokoju na poddaszu zupełnie sama. Patrzę na podłogę, gdyż cierpię na bardzo dziwną, niewyjaśnioną fascynację widokiem światła słonecznego na drewnianych podłogach i tak sobie radośnie piszę o niczym w nadziei, ze może odnajdę w tym jakieś zajęcie.
Nie, nie jestem normalna (ba, jestem czarownicą i to od jakichś dobrych siedmiuset lat, ale o tym później!).

Siedzę, patrzę, piszę, uśmiecham się do siebie, kaszlę tak, jakbym miała zaraz wypluć pół płuc i nerkę oraz jednocześnie słucham Two Door Cinema Club, bo w takich momentach dobrze sobie posłuchać czegoś, co jednocześnie możesz podśpiewywać. To takie motto.

Może część z was już to wie, ale jestem Zuzanną Marią - szesnastoletnią dobrą wróżką z jakiegoś zadupia (ładnego zadupia). Być mną jest miło, naprawdę. Nie rysuję sobie na udach wizerunków postaci z "Sali Samobójców" żyletką, nie wstawiam tego na tumblra i nie opisuję na asku dokładnego przebiegu mojego leczenia psychiatrycznego (o którym nikt nic nie wie, bo go nie było). Miło jest być mną, bo lubię siebie, lubię swoje zadupie i swój mały świat, a to, że dla kogoś w moim wieku niebo, ziemia i ocean to jakieś takie skomplikowane miejsca, to już inna sprawa.
Kiedy ma się szesnaście lat, świat wydaje się być tym, czym centrum handlowe dla pięciolatka - jest nieskończenie wielki i przerażający. Cos ciągnie cię do tych kolorowych pudełek z zabawkami poustawianych gęsto na pólkach, ale boisz się podejść, bo to za daleko. Gdy się w końcu odważysz, gubisz się i historia zaczyna się od nowa.
Może to dziwne, ale ja tak właśnie to postrzegam.
Jeszcze trudniej jest, kiedy się żyje w małym mieście wyrwanym z książki (lub filmu, różne preferencje) "Czekolada". Wtedy świat jest w jakiś sposób zamknięty, bo chociaż bywałeś w wielkich miastach, za granicą, choć się ma Internet i telewizję, nasiąkasz dziwnym przeświadczeniem, że nie zostałeś wybrany do niczego dużego, że o "wielkich możliwościach" możesz sobie tylko poczytać w gazetach.

Chociaż to nie jest prawda, naturalnie.

Ale czasem lubię ten zamknięty świat. W końcu w jakiej innej szkole jest taki klimat, jak w mojej? Może jej nie lubię, ale słońce bardzo lubi tutejsze okna, a pani, która robi kawę sprzedaje najlepsze jabłka na świecie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz